PAP: "Ja, niżej podpisany, (...) wyrażam sprzeciw wobec objęcia mojego dziecka profilaktyczną opieką zdrowotną (...) profilaktycznymi świadczeniami stomatologicznymi dla dzieci i młodzieży (...). Nie wyrażam zgody na żadne zabiegi medyczne, z wyjątkiem sytuacji zagrożenia zdrowia i życia oraz wymagających opatrzenia drobnych urazów bez mojej wiedzy oraz na przetwarzanie danych medycznych mojego dziecka. Ponadto nie wyrażam zgody na podanie szczepionki na HPV oraz przekazywanie dziecku jakichkolwiek informacji na ten temat".
Antyszczepionkowcy nie wahają się używać kłamstw i manipulacji; niestety, obawiam się, że łatwiej jest zasiać w człowieku strach i niepewność, aniżeli wiedzę i pewność naukowca. Wielu rodziców nie jest stanie zweryfikować przekazu, więc to jest bitwa o rząd dusz - powiedziała PAP wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z UMCS.
Kto i dlaczego kolportuje takie treści?
Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska: Takie oświadczenie ukazało się na stronie mediów społecznościowych pani Justyny Sochy, szefowej stowarzyszenia Stop NOP propagującego antyszczepionkowe treści. Ludzie zachęcani są, żeby podpisywać je i kierować do dyrekcji szkół, w których uczą się ich dzieci. Niewątpliwie ma to związek z rozpoczęciem akcji szczepień dzieci w wieku 9-14 lat przeciwko wirusowi HPV.
PAP: Niebywałe.
A.S.-C.: Rzeczywiście, niebywałe, ale to jest dość trudna sytuacja. Dlaczego? Ponieważ z jednej strony mamy ministerstwo zdrowia, naukowców i propagatorów szczepień, czyli ludzi, którzy są świadomi, jakie korzyści te szczepienia niosą za sobą dla przyszłego zdrowego życia dzieci, zaś z drugiej strony mamy środowiska antyszczepionkowe negujące nie tylko to szczepienia.
Natomiast gdzieś w tym wszystkim są rodzice, którzy dostają sprzeczne informacje z obydwu stron i czują się zagubieni. Większość z nich nie jest w stanie zweryfikować tego, co do nich dochodzi, więc to jest tak naprawdę bitwa o rząd dusz - komu się uda przekonać rodziców.
[ZT]12261[/ZT]
Niestety, obawiam się, że jesteśmy tak skonstruowani, iż łatwiej jest zasiać w człowieku strach i niepewność, aniżeli wiedzę i pewność naukowca czy lekarza.
Antyszczepionkowcy nie wahają się używać kłamstw i manipulacji. Twierdzą np., że szczepionki przeciw HPV są szkodliwe, bo powodują zespół posturalnej tachykardii ortostatycznej, niepłodność, powikłania zakrzepowo-zatorowe czy choroby autoimmunologiczne. Żadne z badań naukowych tego nie potwierdziło.
Oczywiście, zdarzają się - jak po wszystkich szczepionkach - nawet poważniejsze działania niepożądane, ale ich odsetek wynosi zaledwie 0,008 proc. u zaszczepionych kobiet, co jest znikomą liczbą w stosunku do tego, że na świecie rokrocznie diagnozowanych jest 690 tys. przypadków nowotworów HPV-zależnych, w tym w Europie - 100 tys.
Przy czym antyszczepionkowcy bagatelizują zagrożenie, jakie niesie ze sobą ten wirus. Np. dr Piotr Witczak (zrobił doktorat z immunologii, ale lekarzem nie jest) twierdzi, że w 2022 r. było tylko 7 zgonów z powodu raka szyjki macicy na 100 tys. kobiet, więc ranga, jaką nadaje się temu tematowi i środki finansowe, jakie się wydaje na walkę z nieistniejącym problemem, akcja informacyjna są zupełnie niepotrzebne.
PAP: Zaraz, zaraz, według mojej wiedzy każdego dnia z powodu raka szyjki macicy umiera w Polsce od 4 do 7 kobiet.
A.S.-C.: No tak, ale jemu chodziło o umniejszenie zagrożenia, bo 7 na 100 tys. nie przemawia do wyobraźni, prawda? Ale jak już się powie, że co roku w Polsce diagnozuje się ponad 3 tys. przypadków raka szyjki macicy, a umiera około dwóch tysięcy kobiet brzmi to inaczej. Zresztą HPV wywołuje nie tylko ten rodzaj śmiertelnego nowotworu, to są również inne nowotwory narządów płciowych zewnętrznych kobiet i mężczyzn, nowotwory gardła, przełyku, podstawy języka, co wynika z różnych zachowań seksualnych i możliwości przeniesienia wirusa HPV.
PAP: Zatrzymajmy się na chwilkę przy tych nowotworach u mężczyzn, warto, żeby panowie się dowiedzieli, co im grozi.
A.S.-C.: Proszę uprzejmie: nowotwór żołędzi, prącia, nowotwór odbytu, gardła, podstawy języka. To tylko najcięższe postaci nowotworów powodowanych przez onkogenne typy HPV, ale są też przecież typy nieonkogenne, które powodują kłykciny kończyste - dla młodego mężczyzny, dla młodej kobiety posiadanie licznych brodawek w okolicach narządów płciowych nie jest czymś komfortowym i to też wymaga leczenia.
Natomiast jestem zbulwersowana wypowiedziami niektórych środowisk, że wirus HPV jest wirusem rozwiązłości, a szczepienia tylko będą ułatwiały prowadzenie takiego trybu życia. Proszę państwa, ludzie uprawiają seks, to naturalne, a my powinniśmy robić wszystko, żeby dzieciom zapewnić bezpieczniejszą drogę życia.
PAP: W ten sposób najczęściej dochodzi do zakażenia, ale przecież nie tylko.
A.S-C.: Jak wynika z badań, 90 proc. kobiet i 80 proc. mężczyzn na którymś etapie swojego życia będzie miała kontakt z wirusami onkogennymi czy nieonkogennymi HPV, gdyż wirusy brodawczakowe są najczęstszymi przenoszonymi drogą seksualną.
Proszę zauważyć, że nie mówię drogą płciową, ale seksualną, bo jest przecież także seks oralny czy analny, stąd ta różna lokalizacja zmian. Jednak zakazić się można także w inny sposób, np. przez używanie wspólnych, osobistych przedmiotów, np. ręczników kąpielowych. Może się także zdarzyć zakażenie drogą okołoporodową czy po prostu przeniesienie wirusa własnymi dłońmi w różne lokalizacje naszego organizmu.
PAP: Spotkałam się z opinią, że ruchy antyszczepionkowe są inspirowane, koordynowane i finansowane przez siły wrogie naszemu krajowi, czyli Rosję. Chodzi o osłabienie Polski, zarówno fizyczne - niech się nie szczepią i umierają, jak i moralne - społeczeństwo jest podzielone i skłócone.
A.S.-C.: Na pewno jest to akcja zorganizowana. Czytałam opinię amerykańskiego naukowca, profesora Petera Hoteza, pediatry i orędownika zdrowia, mającego ogromne zasługi, jeśli chodzi o walkę z dezinformacją medyczną, że wiele osób, liderów grup antyszczepionkowych, jest wspieranych przez obcy kapitał.
PAP: Na robienie takich ogólnokrajowych akcji potrzeba pieniędzy.
A.S.-C.: To prawda. Antyszczepionkowcy mają swoje czasopisma, swoje, jak to oni nazywają, konferencje, zjazdy i kongresy - spotkania, podczas których rozpowszechniają treści antymedyczne i antynaukowe. Choć opowiadają tam bzdury, to starają się im nadać "naukowy" sznyt w oparciu o wątpliwej jakości badania naukowe. Jeden z takich spędów, mocno oprotestowany przez środowisko medyczne, odbył się w Sali Kongresowej w Gliwicach. Występowały tam takie "tuzy" antyszczepionkowe, jak np. pan Jerzy Zięba, którego na mocy wyroku sądowego można już nazywać szarlatanem.
Grupy antyszczepionkowe są bardzo aktywne i bazują na wzbudzeniu strachu i niepewności u ludzi. Zasianiu w nich wątpliwości pod hasłem, że władza, lekarze, jakieś bliżej nieokreślone gremia w postaci np. big farmy chcą ich oszukać i wykorzystać, a tylko oni wiedzą, jaka jest prawda i tę prawdę głoszą.
Przy okazji czerpią także z tego korzyści finansowe, bo część z nich robi na tym swój własny, intratny biznes sprzedając jakieś suplementy czy pseudoterapie, które mają być skuteczniejsze od szczepionek i wszelkich leków proponowanych przez współczesną medycynę.
PAP: Jak, pani zdaniem, można z nimi walczyć, bo wydaje mi się, że sama akcja edukacyjna to za mało.
A.S.-C.: Jestem przekonana, że ze strony rządowej powinien pójść jasny, mocny przekaz, ale tak się nie dzieje. Co więcej, w tej kadencji Sejmu posłowie Konfederacji zaprosili do Sejmu na jedną z komisji zdrowia właśnie antyszczepionkowców, m.in. dr Piotra Witczaka i prezesa Fundacji Ordo Medicus Mariusza Błochowiaka (fizyka z wykształcenia), po czym debatowali z nimi na temat szkodliwości szczepień. W polskim Sejmie. Taka sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca.
Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz