Zamknij
PILNE!

Badacze: koszenie i siano z łąki – sposobem na kontrolę inwazyjnej nawłoci

PAP 13:27, 14.09.2025 Aktualizacja: 13:40, 14.09.2025
Skomentuj PAP PAP

Pod koniec lata Polska zakwita na żółto. Choć przyzwyczailiśmy się, że "mimozami jesień się zaczyna", to inwazyjna nawłoć - dawniej nazywana właśnie mimozą - nie jest naturalnym elementem naszego krajobrazu, a ogromnym zagrożeniem dla bioróżnorodności. Chodzi o dwa inwazyjne gatunki roślin przywleczone w XIX w. z Ameryki Północnej: nawłoć kanadyjską i nawłoć późną.

Regularne koszenie łąk i nieużytków, połączone z rozsypywaniem na nich świeżego siana z półnaturalnych łąk, przynosi najlepsze efekty w walce z inwazyjnymi gatunkami nawłoci - pokazują wieloletnie badania polskich botaników z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

- Powszechne występowanie nawłoci kanadyjskiej i późnej to bardzo duży problem, związany nie tylko z różnorodnością roślin, ale też z funkcjonowaniem całego ekosystemu - mówi w rozmowie z PAP prof. Magdalena Szymura z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

- Wyobraźmy sobie sytuację trzmiela czy pszczoły, która budzi się na wiosnę, a dookoła, zamiast kwitnących gatunków łąkowych - ma pędy nawłoci, które zakwitną dopiero jesienią. Taki owad do jesieni po prostu nie przeżyje - zwraca uwagę botaniczka.

Teraz zaś, kiedy łąki i pola uprawne przestają być zaś użytkowane, szybko wkraczają na nie nawłocie. Wystarczy kilkanaście lat, by te obce gatunki całkowicie zarosły teren, wypierając rodzime, cenne gatunki.

Inwazja nawłoci jest niezwykle skuteczna. Z jednego kwiatostanu powstaje nawet 10-20 tysięcy nasion, które unoszone wiatrem rozprzestrzeniają się na duże odległości. A kiedy już z nasiona wyrośnie roślina - zwykle rozprzestrzenia się wegetatywnie przez kłącza i rozłogi, tworząc gęste, jednogatunkowe łany, w których przegrywają nawet... inne nawłocie.

Co ciekawe, nasza rodzima nawłoć pospolita (złota różdżka) nie jest ekspansywna i w konkurencji z obcymi gatunkami nie ma najmniejszych szans.

[ZT]16549[/ZT]

Skalę inwazji pokazują badania innego zespołu z Wrocławia. - Podczas mapowania roślinności miasta okazało się, że najczęstszym jej typem były jednogatunkowe skupiska nawłoci. Tego się po prostu nie da zwalczyć. Nawłoć jest już w terminalnym stadium inwazji i zajmuje w Polsce zbyt dużą powierzchnię. Możemy ją tylko kontrolować. I zdecydowanie powinniśmy to robić - komentuje botanik, dr Sebastian Świerszcz z UP we Wrocławiu.

Naukowcy z Wrocławia od kilkunastu lat prowadzą eksperyment, w którym sprawdzają, jak najefektywniej odtwarzać łąki zdominowane przez nawłoć.

Jak zatem walczyć z nawłocią? - Na wczesnym etapie, gdy w ogrodzie pojawi się pojedyncza kępa nawłoci, skuteczne jest jej dokładne wykopanie do głębokości około 30 cm. Pamiętajmy jednak o usunięciu wszystkich kłączy - radzi prof. Szymura.

Kiedy jednak nawłoć opanuje dany teren - wykopanie wszystkich kłączy jest już niemożliwe. Łąki i nieużytki najlepiej więc kosić - dwa razy w roku. Pierwszy raz w połowie czerwca (po tym, jak większość rodzimych roślin łąkowych wyda nasiona), a drugi raz pod koniec lata, aby uniemożliwić kwitnienie i rozsiewanie się nawłoci.

- Nawłoć nie znosi regularnego koszenia. Ono drastycznie ogranicza jej zdolność do konkurowania z innymi gatunkami. Choć całkowite usunięcie rośliny jest niemal niemożliwe, regularne zabiegi utrzymują ją w ryzach. Nasze doświadczenia pokazują, że samo usunięcie gatunku inwazyjnego nie wystarczy. Kluczowe jest dostarczenie nasion rodzimych gatunków - tłumaczy dr Sebastian Świerszcz.

Najlepszą metodą ich dostarczenia okazało się rozłożenie na skoszonym terenie świeżego pokosu (siana) ze zdrowej łąki. Taka warstwa nie tylko ogranicza odrastanie nawłoci, ale i dostarcza nasiona roślin przystosowanych do lokalnych warunków. Dostarczenie komercyjnych mieszanek nasion roślin łąkowych było mniej skuteczne, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej.

- Aby łąki istniały, muszą być koszone. Gdy tego zaprzestaniemy, zdominują je gatunki ekspansywne, a ostatecznie - w naszym klimacie - powstanie las. My, chroniąc cenne łąki, tego nie chcemy - podkreśla dr Świerszcz.

Badacze podkreślają, że najważniejsza i najtańsza jest prewencja, czyli regularne użytkowanie łąk. Zwracają uwagę, że wypas zwierząt nie jest idealnym rozwiązaniem, gdyż nawłoć ma niską wartość paszową i nie powinna stanowić podstawy diety.

Choć gminy na obszarach Natura 2000 mają obowiązek kontroli gatunków inwazyjnych, nawłoć wciąż nie znajduje się na oficjalnej liście inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii i Polski. - Gdyby na nią trafiła, państwo musiałoby wydać astronomiczne kwoty na walkę z nią. Prawdopodobnie musielibyśmy zrezygnować z innych wydatków państwa lub mocno je ograniczyć, np. na naukę - mówił z przymrużeniem oka dr Świerszcz. I dodał: - Nawłoć jest wszędzie. Jedyne, co możemy zrobić, to ją ograniczać.

Naukowcy z aprobatą wypowiadają się o akcjach społecznych, takich jak "Nawłociowy Patrol" Greenpeace, które podnoszą świadomość zagrożenia i pomagają mapować występowanie rośliny inwazji. (PAP)

Autor: Ludwika Tomala

lt/ zan/ amac/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%